sobota, 21 listopada 2015

Od Havany- CD. Castelana

Moje podekscytowanie nie mijało z minuty na minutę. Wręcz przeciwnie, czułam, że czas ponagla mnie coraz bardziej, a raczej jego brak. Spieszyłam się okropnie sama nie wiem dlaczego. Nie czułam, że muszę znaleźć się akurat w tej chwili, bo coś się stało czy stanie, lecz mając świadomość, że klaczy dawno nikt nie odwiedzał, musiałam teraz ja to zrobić. Początkowo nie zwracałam uwagi na niewyspanego Castelana, dopiero po chwili zatrzymałam się przed nim już prawie gotowa i popatrzyłam z błyskiem w oczach. Jego głowa co chwila albo opadała albo wznosiła. Z trudem ją utrzymywał, oczy miał przymglone, a uszy opadnięte jakby było mu wszystko obojętne.
-Pobudka, ze mną się nie wyśpisz- zaśmiałam się entuzjastycznie.
-Można zauważyć- burknął pod nosem.
-Komu w drogę temu czas... Mam nadzieję, że o niczym nie zapomniałam... Ano oczywiście!- po chwili wpadłam- Muszę zgłosić komuś, że nie będzie mnie przez dwa dni. Pójdę do Javier`a, on zajmie się wszystkim, a ty idziesz razem ze mną- wyłoniłam się z jaskini, biorąc głęboki oddech.
-Która godzina- ogier nieprzytomnie poczłapał za mną.
-Piąta, dokładnie to dwadzieścia po, a co?- odpowiedziałam całkiem zdziwiona. Ja byłam przyzwyczajona do takiej pory wstawania, ale chyba nie Castelan.
-O Matyldo miej mnie w swojej opiece! Że co, przepraszam!?- jego oczy momentalnie zrobiły się jak orbity.
-Nooo... dwadzieścia po piątej. Coś nie tak?- stanęłam centralnie przed nim.
-Coś nie tak? Kobieto... czy ty masz problemy z bezsennością czy wysiedzeniem choć siedmiu godzin snu?- na jego pysk wlał się delikatny uśmiech.
-Ostatnio wręcz przeciwnie. Śpię jak zabita i wysypiam się całkowicie- posłałam mu niewinny uśmiech i żywym stępem ruszyłam w drogę- Chyba twoja obecność tak na mnie działa- powiedziałam pod nosem, kątek oka patrząc czy ogier oby na pewno idzie za mną i nie zaśnie na jednym z drzew.

Castelluś? ^^

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz