W sumie ogier nie miał wcale najgorszego pomysłu. Przy odrobinie szczęścia, mojego szczęścia mógłby się plan powieść.
- Za dużo czasu nie mamy, trzeba więc mieć jakiś plan. Nie wiem jak Ty, ale przynajmniej ja nie zamierzam stać się zabawką dla ludzi. - powiedział głośno Arot.
- Cicho tam! - rzuciłam podirytowana - Ja myślę!
- Niespotykane. - rzekł z sarkazmem ogier, jednak postanowiłam to zignorować.
- Twój plan może się powieść. Spróbujmy więc. - odpowiedziałam mu w końcu i oboje skupiliśmy się na robocie.
***
W końcu stalowa pułapka uniosła się i mogliśmy w spokoju wyjść. Byłam jednak zbyt zmęczona by biec więc po prostu padłam gdziekolwiek i usnęłam.
Obudził mnie krzyk Arota. Spojrzałam na niego nieprzytomnie, bo usnęłam na dopiero parę minut.
Ludzie się zblizali. Te ich okropne miny. Pewni siebie. Natychmiast się rozbudziłam. Wstałam prędko na nogi.
- Dawaj! Przydałaby się im lekcja, po której zapamiętali by, że z końmi się nie zadziera. Co proponujesz? - pytam z ozywieniem w głosie.
Arot?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz