wtorek, 3 maja 2016

Od Lilith - Cd. Martela

Nie dziwiłam się wcale a wcale mojemu towarzyszowi. Mnie również ciągnęło w głąb ścieżki, może z powodu tej ciekawości co na końcu...? A może z powodu tych pięknych kwiatów nad nami? Nigdy nie widziałam takiego miejsca jak to.
Bez namysłu rzuciłam się przed siebie. Przynajmniej tu mogę robić rzeczy bezmyślnie. Normalnie tak nie mogę. Normalnie mam w sobie barierę, że to nie wypada, nie przystoi młodej klaczce. Lecz nie na dzisiaj nudne rozmyślania o przyszłości! Martel jest dorosły i żyje chwilą. Może wcale niepotrzebne są plany skoro zwykle los plecie się inaczej niż planowaliśmy...?
- Czemu spochmurniałaś? - usłyszałam obok swojego ucha radosny szept mojego nowego kumpla. Od razu się uśmiechnęłam.
- Aj tam, przyszłość. Nieważne. - rzucam szybko na odczepne. Byłam w sumie trochę ciekawa kim jest Martel z zawodu.
Droga przed nami zaczęła się zwężać. Musiałam zwolnić kroku i biec tuż za Martelem. Coraz częściej pod nogami plątały się korzenie i już parę razy się potknęłam. Jednak dalej, nie zniechęcona bieglam za nim. Zaczęłam się rozglądać. Zamrugałam parę razy ze strachem. To już nie kwiaty nas otaczały. To  drzewa. Wcale nie takie zwykłe. Z oczami. Z zębami. O szponach. Przystanęłam. Jedno z nich zaczęło się do mnie uśmiechać. Cofnęłam się o parę kroków. Po chwili przypomniało mi się jak bieglam za Martelem. Nie zauważył, że się zatrzymałam. Pewnie jest daleko.
Zgubiłam się.

Martel?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz