wtorek, 24 maja 2016

Od Blitzkrieg

Wierzgnęłam potężnie i ruszyłam z kopyta. Przed siebie, byle dalej, byle mniej czuć. W sumie nie, ja nie mam czego czuć. Jestem pustą szklanką, raz na jakiś czas napełniana jakimś energetycznym napojem. Gdy dostaję takiego kopa nie ma mowy o stresie. O jakichkolwiek uczuciach. Wtedy walczę z dniem, kaleczę noc.
Robię to samo teraz. Czy chcę kogoś poznać? Czy potrzebuję przyjaciół?
Może.
Lecz czy ktokolwiek to MNIE potrzebuje? Nie jestem dla nikogo ważna.
Zderzam się bokiem z jakimś samcem. Mierzę go złym wzrokiem i krzyczę za nim:
- Ejj, uważaj worku tłuszczu.
Czekam na zapewne oburzoną odpowiedź ale się nie boję. Ja nikogo się nie boję.

Któryś dokończy?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz