Mój gniew zelżał, gdy usłyszałam zawstydzony ton Altair'a. Te ciche, nieśmiałe słowa dotarły do mnie, do mojego serca, wrażliwego na każdy ból, niezależnie mój czy nie, i otworzyły przede mną nowe drzwi. Do spokoju, bez gniewu. Odwróciłam się powoli i podeszłam z powrotem do ogiera, który stał ze zwieszonym pyskiem.
- Ty się boisz wody, ja się boję śmierci, moja matka bała się ojca, a siostra - pająków - powiedziałam cicho, patrząc na niego - Każdy się czegoś boi, niezależnie, czy mówi o tym otwarcie, czy ukrywa to w sercu. Nie ma w tym nic dziwnego czy strasznego. Trzeba umieć tylko przeciwstawić się lękowi.
Westchnął, grzebiąc kopytem w ziemi. Nie odezwał się.
- Powiesz coś? - pytam delikatnie, nadal wwiercając w niego wzrok.
- Dziękuje? - odezwał się niepewnie, podnosząc pysk i odwzajemniając moje spojrzenie.
- Tylko nie rozpłyń się tutaj przy tych dziękowaniach - uśmiechnęłam się szeroko, widząc, że podniosłam go nieco na duchu - Idziemy dalej? - dodałam, podejrzewając, że dalsza rozmowa na ten temat nie poprawiłaby humoru Altair'a.
Chyba miałam racje.
(Altair? sory, że tak długo XD)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz