Od wejścia w ten lekko nawiedzony las nie spuszczałem oka z pięknej damy, jaką zobaczyłem już wczoraj. Lecz tuż po dołączeniu do stada, które miało miejsce wczoraj nie miałem siły na nic. Obecnie szedłem za nią, zastanawiając się co pierwsze się stanie: Czy wpierw ona mnie zauważy, czy może ja wreszcie się odezwę. Ja - na ogół dość śmiały teraz cały się trząsłem. A jeśli powiedziałbym coś niestosownego?
Każdy inny ode mnie koń stwierdził by, że klacz na pierwszy rzut oka należy do maści gniadej. I tyle. Powiedziałby, że jest normalna. Nie! Zwykła. Jednak dla mnie wygląda nad wyraz inteligentnie. Mówią, że wszystkie kobiety lecą teraz na urodę zewnętrzną i to samo tyczy się wszystkich mężczyzn. Jednam przynajmniej ja jestem inny i ta klacz, wydaje się również być tą inną. Muszę się odezwać. Rzucam się więc na głęboką wodę.
- Hej! - wołam melodyjnym głosem. Klacz odwraca się szybko. Zadaje mi pytanie:
- Czy to Ty mnie obserwujesz?
Tym pytaniem ucięła mi język. Przynajmniej w przenośni.
- Nie nazwałbym tego w tak okrutny sposób. Chciałbym jedynie porozmawiać. I spytać o drogę.
- O drogę? - zdziwiła się klacz.
- I o panny imię. Jam Art, przepraszam, może dziwnie mówię, ale jestem dość specyficzny. - mówię szybko.
Kiara?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz