niedziela, 24 kwietnia 2016

Od Dreamera CD Havana

W pierwszej chwili pomyślałem, że to żart, ale zmieniłem zdanie. Klacz mówiła na serio. Cóż, do odważnych świat należy, idziemy! Żwawym krokiem przeszliśmy parę metrów i alfa dała sygnał. Magia zaczęła działać. W głębinach robiło się coraz ciemniej, więc rozjaśniłem wszystko na fioletowo. Magiczne światło zwabiło kilka ciekawskich koni, widzieliśmy ich kopyta spod wody. Nurkowali i dziwili się, że przecież to ktoś ze stada urządza sobie takie wycieczki. Krzyczeli coś, jednak nie byliśmy w stanie ich usłyszeć. Po pewnej chwili nastała cisza. Nie taka zwykła, była to niepokojąca cisza. Popatrzyliśmy się w górę. Nad nami coś wielkiego przepłynęło w małej odległości od naszych głów. Wykombinowałem coś, abyśmy mogli porozumiewać się telepatycznie.
~ Co to?!
~ Nieco przerośnięty wąż morski.
~ To ja je sobie wyobrażam wielkości gałęzi, a tu jakiś Nessi!
~ Spokojnie, nie zauważy nas jak szybko przemkniemy...chyba.
~ Ech, kocham słowo 'chyba'.
~ Nie marudź już, rozejrzyj się.
~ Wybacz, czasami zachowuję się jak źrebak...
Rozglądałem się dookoła, patrzyłem na przepiękne rafy koralowe. Dużo ryb mijało nas, jakbyśmy byli niewidzialni i wcale nie wyglądały nawet o tak niskiej inteligencji na zdziwione. Było wspaniale tak iść, czasem płynąć niby unosząc się w powietrzu... Spojrzałem na klacz.
~ Co robisz?
Zdziwiłem się patrząc, jak bierze coś z podłoża.

<Havana?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz