piątek, 22 kwietnia 2016

Od Arota CD Scolle

Właśnie zajadałem sobie soczystą trawę gdy nagle podeszła do mnie siwa klacz…
- Witaj, kruczoczarny wojowniku. Wydajesz się bardzo ciekawą duszą. Poznamy się? Ja jestem Scolle, z żywiołu Szczęście. – powiedziała uśmiechając się ale dla mnie ten uśmiech był nieco podejrzany… Już wiedziałem że nie chodzi tylko o zapoznanie się lecz o coś zupełnie innego… Postanowiłem jednak że nie dam po sobie niczego poznać, już słyszałem o jej intencjach w stosunku do innych ogierów, więc mam przewagę – pomyślałem.
Po chwili podniosłem głowę i przestając skubać trawę odparłem:
- Witam szanowną damę… Ja jestem Arot a mój żywioł to powietrze. – powiedziałem spokojnym tonem jak zawsze i zwróciłem się z należytym szacunkiem, tak jak mnie uczono. Klacz była ode mnie starsza o jakieś trzy lata… Wydawała się bystra i… jak to ująć… Pozytywnie zakręcona? Tak! Chyba tak można by ją określić.
- Arot! Ładne imię – powiedziała jeszcze rzeże się uśmiechając.
- Dziękuję pani również – odparłem.
- Jaka tam pani! Mów mi po prostu Sollie!
- Skoro tak uważasz Scolle… - powiedziałem beznamiętnie i westchnąłem lekko.
Byłem zmęczony bo ostatnio wróciłem z misji, na która wysłała mnie Havana, żeby sprawdzić z jednym ze szpiegów pewne stado, daleko za naszymi granicami… Byłem tam jako wsparcie gdyż stado było liczniejsze od naszego a w razie kłopotów, miałem interweniować… Oczywiście szpieg sam sobie świetnie dał radę, więc ja miałem niby spokój ale sam podróż bardzo mnie wykończyła… Do tej por nie mogłem się nadziwić że szpiegom chce się wędrować atak daleko i wszystko sprawdzać! „Dobrze że zostałem wojownikiem” – pomyślałem.
W końcu zauważyłem że zapadła lekka niezręczna cisza, więc dodałem:
- A tak w ogóle to skąd wiesz że jestem wojownikiem? 

< Scolle? Przepraszam że tak długo ale egzaminy miałam :S >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz