wtorek, 27 grudnia 2016

Od Qerido cd. Rossy

Doskonale wiedziałem, że takich chwil jej brakowało. Nie ukrywałem, że mi też. Jednak przez bieg czasu, nie odczuwałem tego. Coraz bardziej pogrążałem się w swojej pracy, wspomnieniach... chciałbym żeby znikły, a jednak im bardziej tego pragnę, tym gorzej to wszystko odczuwam. Zapomniałem o tym co mam. Zapomniałem o Rossie. O życiu doczesnym. Karciłem samego siebie w środku. Może i lepiej, że odczuwam teraz lęk przed stratą?
-Tereny są daleko. Obawiam się, że za daleko aby tam dobiec. To polana. Otwarta przestrzeń, a oni mają na niej przewagę. Możemy próbować, jednak... jest połowa procent szansy, że damy radę- spojrzałem jej w oczy.
-Zawsze połowa- jej mimika był nerwowa.
Miałem świadomość, że z każdą chwilą mamy coraz mniej szans.
-Próbujemy?- spytałem, odwracając głowę w kierunku światła ognia.
-Tak- odpowiedziała z całą pewnością i zrobiła pierwszy krok.
Ruszyłem za nią, zjeżdżając po kamienistym zboczu, które raniło moje nogi. Kamienie były ostre i sprawiały ból już przy wejściu, a co dopiero schodząc w dół. Moje kopyta uderzały o większe głazy. Ranni mamy jeszcze mniej szans na ucieczkę.
Rossa upadła na zbocze, zapewne zabolało ją uderzenie jednego z kamiennych odłamków. Zbliżyłem się i pomogłem wstać. Oni byli zaraz za nami.
-Musimy poruszać się szybciej. Jeszcze mamy szansę. Niedaleko jest polana. Dasz radę- nasze pyski po raz pierwszy od jakiegoś czasu były tak blisko siebie.

Rossa?
:3

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz