niedziela, 18 grudnia 2016
Od Idy
Tego dnia strasznie mi się nudziło. Zawsze jak mi się nudzi to po prostu gdzieś idę, mając nadzieje, że spotka mnie coś strasznego. Jestem chora psychicznie? Nie, ale lubię dreszczyk emocji. A może jednak? Tym razem wybrałam się na penetrowanie jaskiń. Tam zawsze coś się dzieje. Weszłam do tej najciemniejszej i najbrzydszej. W sumie nic tam nie było ale szłam dalej. Nagle coś usłyszałam, to brzmiało jak ryk jakiegoś zwierzęcia, ale możliwe, iż to nie było zwierze. Iść dalej czy wracać? Chyba pójdę dalej, w końcu " Do odważnych świat należy". Ryki ustały, przynajmniej tak myślałam. Nic z tego, po chwili usłyszałam ten dźwięk, ale to był wrzask. Zaczynało mi się to podobać. Te wrzaski były tak głośne, że bolały mnie uszy. Ile można?!- Krzyknęłam. Głosy ucichły, czyli ten ktoś zrozumiał, że mam go dość. Miałam już wracać, ale usłyszałam kroki. Lubiłam się bać, lecz nie tym razem. To już nie było to co kiedyś... Odwróciłam się i... upadłam. To się stało? Jak to się stało? Nic nie pamiętam. Gdzie ja jestem? Uffff u siebie. Zastanawiam się czy mam tam iść jeszcze raz czy zostawić temat w spokoju, ale ciekawość zwyciężyła. Od pewnego czasu czułam, że się zmieniłam, wydoroślałam. Nie bawiły mnie już te same rzeczy co kiedyś, po jaskini też nie chciałam chodzić, ale tym razem chyba odzywa się we mnie duch ciekawości. Boję się tam iść. Nie wiem co tam na mnie czeka. Cóż, może naprawdę jestem nienormalna? Tej nocy nie spałam, lecz myślałam co dalej. Na razie tam nie pójdę. Cholera wie, co tam siedzi.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz