Prycham rozbawiony, słysząc jej słowa. Ogiery mają łatwiej? Kręcę pyskiem, patrząc na Midway kątem oka.
- Chyba nie wiesz o czym mówisz.
Trąca mnie bokiem, a ja przewracam oczami.
- Ja zawsze wiem, o czym mówię.
- Oprócz tego momentu - uśmiecham się do niej triumfująco - Jak chcesz mogę ci przytoczyć kilka argumentów, które ci pokażę, że się ewidentnie mylisz.
- No to dajesz. Przekonaj mnie, profesorze.
Odchrząkuję, robiąc mądrą minę, jaką, według mnie, powinni mieć mądrzy i szanowani wśród stada, konie. Midway wznosi oczy ku górze, niby modląc się o cierpliwość do mnie, jednak nie odzywa się, a ja ignorując jej zachowanie, zaczynam:
- Argument numer jeden: Przyjęło się, że to my, faceci, powinniśmy zacząć rozmowę. Wiesz, jak trudno jest wymyślić jakiś temat, gdy chce się podejść do klaczy? Jak podejdziesz do ogiera, to inna sprawa; wystarczy, że się przedstawisz, a rozmowa się jakoś potoczy. Z klaczami jest... o kilka poziomów trudniej.
- Ha! Nie moja wina, że klacze rozmawiają na bardziej cywilizowane tematy, a ogierom tylko jedno w głowie. - komentuje Midway. Ignoruję ją.
- Argument numer dwa: Kto zazwyczaj musi się starać o drugą połówkę? Przygotowywać randki, brać na spacery, wymyślać niezliczone prezenty? Oczywiście, że ogiery! To wcale nie takie proste, jak się wydaje. Klaczom nie wystarczy zwykły kwiatek! To muszą być piękne, niezwykle rzadkie, albo trudno dostępne kwiaty. Klacze trzeba czymś zaskoczyć, bo inaczej wyjdzie, że się nie staramy!
(Midway? oooooo wenie chyba znudziły się wakacje!)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz