sobota, 9 lipca 2016

Od Maven'a cd. Anastji

Słońce schowało się za lekko wzburzonym morzem. Ostatnie promyki padały na taflę wody, która wydawała się skrywać wiele tajemnic. Niebo zaczęło przybierać kolory szarości, a wiatr zawiewał coraz mocniej. Z daleka było widać ciemną chmurę, która niedługo miała przykryć całe niebo.
- Zaczyna się ściemniać. - stwierdziła Anastja - Powinna już wracać. - dodała po chwili. Spojrzałem w jej kierunku. Nawet w panującym półmroku jej sierść wydawała się biała jak śnieg.
- Myślę, że masz rację. - stwierdziłem podnosząc głowę ku niebu. Noc zawsze wydawała się straszniejsza. Drzewa przybierały dziwne kształty, a nawet najcichszy dźwięk był przerażający. Od dziecka wpajano mi, że każdy ogier powinien zachowywać się jak dżentelmen. Wiedziałem, że nie powinienem pozwolić odejść klaczy samej o takiej porze dnia.
- Pozwolisz, że Cię odprowadzę? - zapytałem lekko speszony. Anastja tylko skinęła głową. Poszła przed siebie, ja zaś szedłem obok niej. Zanim doszliśmy do jej jaskini na dworze zrobiło się zupełnie ciemno. Naszą drogę oświetlał księżyc, który tego dnia świecił bardzo jasno.
- To tutaj - odparł klacz wskazując głową na swoją jaskinię.
- W takim razie... - powiedziałem zmieszany. - Dobranoc - dodałem szybko z lekkim uśmiechem.

<Anastja?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz