Ogier powoli zaczął się oddalać tka jakby był lekko zakłopotany sytuacją. Uśmiechnęłam się lekko w duchu, bo było widać że jest troszkę nieśmiały ale miał dobre serce. Byłam mu wdzięczna że nie musiałam iść sama w taką noc. Co prawda księżyc mocno świecił ale i tak nie miałabym zbyt odwagi sama wrócić do swojej jaskini! Wtedy sobie przypomniałam, że jeszcze mu nie podziękowałam! Gdzie moje maniery?! - spytałam samą siebie. Nie myśląc zbyt długo krzyknęłam jeszcze do niego:
- Dziękuję Maven!- krzyknęłam nieco zakłopotana.
A gdy ogier się odwrócił zdziwiony poczułam że lekko się zarumieniłam, choć miałam nadzieje że nie było widać tak tego na mojej białej sierści... Nie byłam zbyt odważna i czasami denerwowała mnie moja nieśmiałość! Nie pozwalało mi to złapać szybkich kontaktów z innymi końmi i czasami czułam się jak jakaś kaleka.
< Maven? ;)>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz