- Martwiłam się o Ciebie - mówię słabym głosem.
- Mówiłem Ci że sobie poradzę - powiedział choć ledwie gdyż jego rany były poważne.
- Wiem... ale i tak się o Ciebie martwiłam! Byłeś bardzo odważny i ryzykowałeś własne życie... - mówiłam lekko zamyślona. On też wydawał się bardzo zamyślony. Coś go dręczyło! Widziałam jego zmartwione oczy i wtedy nagle zrozumiałam o co mu chodzi... Przeze mnie teraz będzie miał wyrzuty sumienia do końca życia. I to przeze mnie! Mimo iż Brolga był potworem, to i tak odebranie komuś życia jest niełatwe... Dlaczego znowu muszą być przeze mnie jakieś problemy? Deaven nie zasłużył na to żeby nosić takie ciężki brzemię...
Poczułam do siebie wstręt i nienawiść do siebie. Jak i ból, że przeze mnie musi teraz cierpieć! Moi rodzicie i stado mieli rację! Jestem nikim i jestem nic nie warta... Stwarzałam tylko problemy. Zależało mi na Deavenie, ale poczułam że nie mogę pozwolić by był z taką jak ja! Bałam się że zmarnuje sobie przeze mnie życie... Po chwili próbowałam się podnieść. Dopiero za trzecim razem mi się udało. Zdziwiło to ogiera.
- Kaskada co Ty robisz? Nie możesz jeszcze wstawać! - powiedział zdziwiony.
- Przepraszam Deaven... - zaczęłam - To wszystko przeze mnie! Jak zwykle... Moje stado miało racje co do mnie... Stwarzam tylko problemy! Teraz musisz cierpieć przeze mnie! - mówiłam przez łzy, chwiejąc się na nogach. Nie mogłam jeszcze wstawać. Nie miałam tyle sił by utrzymać sie na nogach... Jednak dręczyło mnie poczucie winy że Deaven teraz cierpi!
< Deaven? Małą zmiana akcji na chwilkę xdd Kaskada ma załamanie... Poradzisz coś na to? :3 >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz