Oddech Kaskady się uspokoił, a ja po cichu wyszedłem z jej jaskini. Na dworze panował półmrok. Gwiazdy świeciły niezwykle jasno. Poszedłem na plażę, aby przemyśleć ostatnie wydarzenia.
Fale spokojnie uderzały o brzeg, natomiast wiatr lekko powiewał niosąc ze sobą morską bryzę.
Moje myśli wędrowały do ubiegłego wieczora. Mogliśmy z Kaskadą oboje być martwi... Musiałem stracić poczucie czasu, ponieważ zobaczyłem jak słońce wznosi się nad horyzont. Promienie, które padały na moją sierść lekko mnie ogrzewały. Pierwszy raz od dawna mogłem pozwolić sobie na prawdziwą chwilę relaksu.
Po jakimś czasie postanowiłem sprawdzić jak czuje się Kaskada. Wszedłem powoli do jej jaskini. Klacz już nie spała.
Fale spokojnie uderzały o brzeg, natomiast wiatr lekko powiewał niosąc ze sobą morską bryzę.
Moje myśli wędrowały do ubiegłego wieczora. Mogliśmy z Kaskadą oboje być martwi... Musiałem stracić poczucie czasu, ponieważ zobaczyłem jak słońce wznosi się nad horyzont. Promienie, które padały na moją sierść lekko mnie ogrzewały. Pierwszy raz od dawna mogłem pozwolić sobie na prawdziwą chwilę relaksu.
Po jakimś czasie postanowiłem sprawdzić jak czuje się Kaskada. Wszedłem powoli do jej jaskini. Klacz już nie spała.
- Jak cię dzisiaj czujesz? -powiedziałem sennie.
<Kaskada?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz