Słuchałam uważnie co ogier mówi. Widać było ze jest troszkę zdenerwowany. Może ja coś źle zrobiłam? Nie wiem. Patrzyłam na ostatnie, piękna promienie słońca i zastanawiałam się nad sensem mojego życia... Byłam konie sportowym i kochałam wygrywać zawody, lecz nie chciałam skończyć tak jak moja matka! To był mój pierwszy dzień na wolności.
- Szczerze? - spytałam retorycznie - To nigdy nie widziałam piękniejszych terenów... Zawsze żyłam w zamknięciu. Jakby w niewoli i nigdy nie miałam okazji tak żyć... W pewnym sensie Cię rozumiem, bo ja sama nie lubię zmian, lecz to była dla mnie konieczna zmiana. Nie mam zamiaru żyć tak, gdzie ktoś mi mówi jak mam żyć! Nie jestem zabawką! - mówię troszkę ze smutkiem i gniewem, bo jednak częściowo opuściłam swój dom... Jednak zaraz odrzuciłam od siebie te myśli, bo wiedziałam że gdybym nie uciekła, to z pewnością byłabym teraz maszyną do rodzenia niczym więcej w rękach ludzi. Na samą myśl o tym tupnęłam gniewnie nogą.
Spojrzałam ponownie w coraz ciemniejszy horyzont, żeby odsunąć od siebie tamte okropne myśli. Wzięłam parę wdechów i po chwili sie nieco uspokoiłam.
Powoli zaczynało być coraz ciemniej a ja bałam sie ciemności, lecz w tamtym momencie mi to jakoś nie przeszkadzało... Zerknęłam na chwilkę k ogierowi. Wyglądał jakby uważnie analizował moje słowa, co mnie lekko zdziwiło. Jednak po chwili przez myśli mi przeszło, że może on też przeżyć coś podobnego... Pewności nie miałam. W ogóle nie znałam zbytnio koni na wolności.Wszyscy byli faktycznie życzliwi, tak jak mówił Maven.
< Maven? :3 >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz