-W takim razie oboje uczymy się czegoś od siebie.- stwierdziłam, odwzajemniając automatycznie jego uśmiech, choć doskonale zdawałam sobie sprawę z tego, że niestety nie jest w stanie tego zauważyć.
-Co masz na myśli?- zaciekawił się, przekrzywiając lekko łeb.
-Chociażby to, że ja sama do tej pory uważałam, że żaden ogier nie jest godzien większego mojego zainteresowania niż wymaga tego od mnie praca medyczki. Być może było to spowodowane trochę tym, że nawet nie starałam się ich bliżej zrozumieć, a wręcz stroniłam od ich towarzystwa. Uwierzysz, że często zdarzało mi się dać ponieść emocjom i zwyczajnie ich okrzyczeć tylko dlatego, ze według moich kryteriów, nie zachowali się tak, jak powinni?
-Może rzeczywiście na to zasługiwali?- wyraźnie próbował mnie podnieść na duchu.
-Nawet, jeśli to na pewno nie we wszystkich wypadkach...-westchnęłam ciężko i nawet nie myśląc o tym, co robię, oparłam głowę na jego szyi, po czym przymknęłam oczy.
<Odium? Nie miałam pomysłu na to, jak mogłeś na to zareagować.>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz