piątek, 8 lipca 2016

Od Royal'a du Cha'verne - CD H. Lune Onesty

Wstałem i otrzepałem się z piachu. Przede mną stała kara klacz pachnąca z daleka ziołami i wpatrywała się we mnie pytająco.
- Co tu robisz o tej porze? - spytała.
- Nic konkretnego. Spaceruję - mruknąłem.
 Kara w zamyśleniu kiwnęła głową i zaczęła zmierzyła mnie wzrokiem. Czyżbym wlazł na jakiś prywatny teren?
- Royal du Cha'verne. Miło mi. - rzuciłem przerywając lustrowanie mnie.
- Lune Onesta, Szukałam tu ziół. Jestem zielarką i...
- Hej, w porządku. Nie pytałem, co tu robiłaś. W takim razie...życzę owocnych zbiorów, nie będę przeszkadzał.
 Odwróciłem się i poszedłem w swoją stronę. Wydawało mi się, że klacz chciała zawołać za mną, jednak zrezygnowała. Usłyszałem za sobą tylko ciche westchnięcie i szelest poruszanych liści.
***
  Mógłbym przysiąc, że kiedy wychodziłem niebo było prawie zupełnie bezchmurne.
Mógłbym przysiąc, że kiedy się owym kilku chmurom przyglądałem, nie dostrzegłem w nich ani jednej takiej, która zwiastuje deszcz.
I wreszcie, mógłbym przysiąc, że dzisiejszy dzień miał być chłodny, ale przy tym spokojny i pozbawiony deszczu.
 Natura jednak postanowiła mi udowodnić, jak bardzo się myliłem. Stałem na środku jednej z polan Doliny Rozmów i mokłem. Strużki wody kapiące z mojej grzywy i ogona już dawno przestały mi przeszkadzać.  odróżnieniu do zimnego wiatru, który zdawał się zaczynać przeszywać mnie na wylot.
 Stałem jednak uparcie, ze skulonymi uszami i zmarszczonymi brwiami. Uparcie wierzyłem, że to tylko chwilowa mżawka.
 I ja naprawdę w to wierzyłem.
Wierzyłem niezłomnie i dzielnie już od ponad godziny.
Aż w końcu, przy kolejnym podłym ataku ze strony wiatru, moja wiara została zachwiana.
 Może to nie kwestia natury, tylko specyfiki tego miejsca?
Zamierzałem właśnie ciężko westchnąć i wrócić do jaskini, kiedy deszcz naprawdę stał się mżawką. Wiatr natomiast ustał niemal zupełnie.
 Zanim jednak zdążyłem jakkolwiek zareagować, z lasu naprzeciwko wyłonił się kary koń. Zupełnie suchy mimo, że przecież las także był polem działań dziwnej pogody.
 Nie, chwila, nie kary, tylko kara. Kara klacz..Skąd ja ją znam? Ach, tak!
- Ten deszcz...to twoje dzieło? - zawołałem.

Lune Onesta? 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz